Nie miałam przez ostatnie kilka dni za dużo czasu na dzierganie.Ale pomimo zbliżających się swiąt i całej gorączki im towarzyszącej udało mi się skończyć komin.A nawet już kilka razy go założyć.Jestem bardzo z niego zadowolona.Cieplusi, milusi.Co prawda jak na razie spełniał funkcje wyłącznie szyjogrzeja .I jak znam siebie tak pozostanie.Ponieważ nie uznaje żadnego przykrycia głowy.
Teraz o samym kominie.Na jego zrobienie poszło mi 10 dkg włóczki.100% wełny,bardzo milusiej,niegryzącej.Jest to drugie życie tej włóczki.Pierwsze miała jako sweter,Który sprułam zainspirowana przykładem Lacrimy :) Druty 5 z żyłką.Schemat wzoru mogę dać jeśli ktoś będzie potrzebował.
13.12.09
Komin i mitenki
Z tej włóczki robie jeszcze mitenki w podobnym wzorze.
A na razie mam zrobione takie.Poniewierał mi się motek Divy.Nieco musiałam się pogimnastykować by te włóczke podzielic tak by mitenki były jednakowe.Oto co wyszło
Autor: tina o 16:40
Etykiety: druty, dzierganie, komin, mitenki
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
6 komentarze:
Fajne te mitenki
Fajne
No od wczoraj próbowałam wejść i cos napisać ale mi nie pozwalało :(
Komin super czasem warto odświerzyć szafę :)
LAcrima dziekuje.
Wlasnie namieszalam cos w ustawieniach.Ale juz powinno byc dobrze
I ja nie mogłam się wczoraj dostać a chciałam napisać, że i komin i mitenki bardzo mi sie podobają :)
Wspaniały komin, jestem szczęśliwą posiadaczką podobnego-prezent od siostry- a głowa tradycyjnie marznie;-) Piękne rzeczy tworzysz-drutowego talentu szczerze zazdroszczę;-) Pozdrawiam
Prześlij komentarz